63. Dotykając jej pępka
Na jej brzuchu wił się grupy, fioletowo-czerwony wąż, dotykając jej pępka.
Tymczasem na jednym z najniższych pokładów okrętu Lora była brana na wszystkie możliwe sposoby. Wisiała, opleciona nad podłogą, a jej buzia, cipka i dupeczka były okupowane przez fioletowo-różowe, bądź czerwone, grubsze i cieńsze odnogi.
Wyglądała niczym męczennica. Naga. Na jej ciele znajdowały się strzępki ubrania: porwana bielizna, rajstopy i kawałki stanika. Była spocona. Jej zgrabne, piękne ciało lśniło od potu. Jej wielkie, sterczące, napęczniałe piersi, robiły wrażenie, jakby za chwilę miały pęknąć.
Wisiała tak nad podłogą, a w jej ustach siedziały dwie pokaźnych rozmiarów gałęzie. Jedna przypominała ramię i zajmowała główną część jej słodkiej buzi, a druga, jakby na dokładkę, grubości kciuka, siedziała w kąciku jej ust i zdawała się pomagać tej grubszej, starając się rozewrzeć jej szczęki jak najszerzej.
Lora patrzyła przed siebie nieobecnymi oczyma. Zdawało się, jakby była w letargu, jakby jej źrenice zaszły już mgłą.
-Oooo-hooo, - westchnęła cicho.
W tej chwili jej usta zablokowane były grubym penisem. Jej ciało poruszało się na boki, jakby było wypełnione robakami. Drżała na skutek poruszających się w niej różnych części obcej istoty. Jej nogi były szeroko rozwarte i każda wężowata fujara bez przeszkód wdzierała się w jej cipeczkę w dowolnej chwili, nie napotykając na swojej drodze żadnego oporu.
Dziewczyna trzymała za gałąź, pchającą się w jej usta. Chciała zatrzymać ją w tej pozycji. Nie chciała dopuścić do tego, by przekroczyła granicę jej przełyku.
Nagle coś rzuciło jej ciałem. Pchnięcia od dołu, spomiędzy jej nóg były gwałtowne silne. Na jej brzuchu w okolicy pępka znajdował się wijący się wąż, który pieścił te wrażliwe okolice, doprowadzając jej zmysły niemal do szaleństwa.
Ruchanie trwało w najlepsze. Nie wiadomo było, kiedy to wszystko się zakończy. Huśtała się w rytmie góra dół, góra dół, to znów do przodu i do tyłu, do przodu i do tyłu.
Każda z gałęzi okupująca jej oddzielną dziurkę poruszała się w sobie tylko znanym tempie, ale wszystkie razem tworzyły jakiś dziwny taniec.
-Kheee-oooo… khe, khe, khe… - wyrzucała siebie słodkie odgłosy.
Wszystkie fiuty balansowały w niej, nie pozwalając skupić się jej na tym, co właściwie się z nią dzieje.
-Ghe-koum, - odezwała się, krztusząc własną śliną.
Wysunęła język, nie mogąc złapać tchu.
-Iiiiiihhhhoooo!!! - protestowała.
Nic to jednak nie zmieniło.
-Ghghg… -stęknęła.
Penis pchał się coraz głębiej w jej usta. Dusiła się własną śliną. Jej źrenice zrobiły się większe, były coraz bardziej nieobecne.
Raz, raz, raz, raz… - poruszały się grube kutasy w jej cipeczce, przesuwając jej ciało w jedną i w drugą stronę.
-Ehe, ehe, ehe… - stękała słodko.
Na jej brzuchu wił się grupy, fioletowo-czerwony wąż, dotykając jej pępka.
-Ehhee, ehhee, eee, eee…- wyrzucała z siebie.
I raz, i raz, i raz… kolejne, rytmiczne pchnięcia.
Wszystko to mieszało się ze sobą: mokre odgłosy szarpiących się w niej penisów i jej słodkie jęki i westchnienia. Wszystko to razem tworzyło dziwną, słodką, podniecają muzykę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz