sobota, 29 października 2022

Selfie

 1. Co u ciebie słychać?


Wszedłem do salonu. Stała przed wielkim lustrem ze smartfonem w dłoni i robiła sobie zdjęcia. Była młoda i śliczna. Miała jasne, jak len, proste włosy. W tej chwili przerzucone były przez jedno ramię. Od samego początku miałem na nią niesamowitą ochotę. Nie mogłem sobie jednak na to pozwolić, ponieważ była córką mojego szefa i za taki wyczyn mógłby nie tylko wyrzucić mnie z pracy, ale postawić przed sądem, czy nawet sam wymierzyć sprawiedliwość na własną rękę. Starałem się być dobrym pracownikiem. Na zaufanie długo pracowałem i unikałem kłopotów, jak tylko się dało. Niemniej w tej chwili sytuacja zdawała się być nieco inna i znacznie przerastać możliwości mojego oporu. 

Byliśmy sami, a ona była tak cholernie skromnie ubrana. Emanowała czystym erotyzmem i seksem w każdym centymetrze swojego młodego ciała. Co tu dużo ukrywać, wpadłem w jej sidła, a wydostanie się z nich, było praktycznie niemożliwe. 

Miała na sobie krótkie spodenki jeansowe. Były jej jasnoniebieskie doskonale komponowały się z jej włosami. No dobra, przecież jeszcze to nic strasznego. Tyle tylko, że te spodenki były tak krótkie, że nie zakrywały jej zgrabnych pośladków nawet w niewielkiej części. Po prostu miała gołą dupę. Na dodatek góra jej ciała schowana była za czymś, co miało imitować krótką bluzeczkę, tunikę, bądź top, ale to tylko teoria. Odzienie było tak skromne, że niewiele różniło się od biustonosza, który krył się pod nim. 

Na szczęście nie widziała mnie. Była zbyt zajęta telefonem i cykaniem sobie selfie. Patrzyła na ekran i uśmiechała się do siebie. Stałem kilka metrów za nią i trzymałem dłonie w kieszeniach. Z lubością chłonąłem ten widok. Nie miałem pojęcia, jak ta sytuacja potoczy się dalej. Byłem jednak przekonany, że nie wyjdę z tego pokoju, póki jej nie zaliczę. Na to wskazywały wszystkie znaki na ziemi i niebie. 

Skierowała aparat prosto na swoje odbicie w lustrze, by wykonać kolejną fotografię. Nie wiem czemu tak. Przecież mogła robić normalne selfie. Pewnie w ten sposób mogła objąć całą sylwetkę. Chyba w tym momencie musiała mnie dostrzec, jednak zajęta swoją zabawką i nie dała po sobie tego poznać. Zachowywała się tak, jakby nic się nie stało. Usłyszałem tylko spust elektronicznej migawki.

Miała szesnaście lat. Była niska, szczupła i delikatna. Przechyliła głowę na jeden, bok poprawiając swoje włosy. Nie wytrzymałem i podszedłem do niej. Stanąłem tuż za jej plecami. Udawała, że mnie nie widzi. Zdawała się być pochłonięta całkowicie tym, co robiła. Starałem się zerknąć na ekranik smartfona, aby zobaczyć, jak wyszło zdjęcie. 

Po chwili zrobiłem jeszcze jeden krok i znalazłem się na równi z nią. Zadrżałem. Pachniała różami. Już teraz miałem ochotę wziąć ją w ramiona, ale nie zrobiłem tego. Jak dzikus patrzyłem na jej jędrne, młode ciało. Przyglądałem się jej plecom, przez które biegła wklęsła linia kręgosłupa, począwszy od szyi, poprzez łopatki, część krzyżową i znikając pod krótkimi szortami. Najbardziej podobała mi się ta część, gdzie zaczynał się jej zgrabny tyłek. Nie mogłem oderwać od niej oczu.

Zdążyłem usłyszeć jeszcze jeden trzask sztucznej migawki, kiedy odwróciła głowę. Jej uśmiech był serdeczny i ciepły. Julia była szczerą dziewczyną, mimo swojego pochodzenia z natury prostą, otwartą i bardzo serdeczną. Bardzo szybko zjednywała sobie przyjaciół, a mężczyzn wprost owijała wokół małego palca.

Odwróciła się do mnie przodem i uśmiechnęła jeszcze cieplej. 

-Cześć Andrzej, - odezwała się na powitanie, - co u ciebie słychać?









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...