poniedziałek, 31 października 2022

Selfie

3. Krok po kroku.


Uśmiechała się szeroko uchylonymi ustami. Jej oczy płonęły coraz większym zainteresowaniem. Odsunęła się nieco do tyłu, a ja wykonałem jezcze jedno zdjęcie. 

Po chwili zacząłem podejrzewać, że cała ta sytuacja została przez nią precyzyjnie przygotowana. Wychodziło na to, że ta młoda dziewczyna po prostu mnie kokietowała. Robienie zdjęć wydało jej się świetnym sposobem na uwiedzenie faceta.

Kiedy przyglądałem się wykonanemu przez siebie ujęciu, przejechała dłońmi po swoich piersiach, przyglądając się im uważnie. Jakby nie była pewna, czy są wystarczająco duże, zgrabne i powabne. Myślę, że tak naprawdę chciała po prostu je odkryć i pokazać. W jej zachowaniu jednak można było dostrzec nieco wstydu i skrępowania. To zrozumiałem, była jeszcze bardzo młoda. 

Tymczasem zabawa trwała w najlepsze. Laska krok po kroku wciągała mnie w swoją grę. 

Odwróciła się do mnie tyłem, pochyliła do przodu, skręciła swój zgrabny tułów w talii i wypinając tyłeczek, spojrzała w moją stronę przez ramię. W tym momencie nie wytrzymałem i zadrżałem. Nie mogłem oderwać wzroku od jej cudownych, zgrabnych pośladków. Miałem ochotę zedrzeć z niej te jasne jeansy, rozsunąć uda i wepchnąć między nie swojego twardego ogiera.

Całe to doświadczenie powoli zaczynało przerastać moje możliwości. Ta młoda dziewczyna zachowywała się jak kotka w rui. Trudno było zaprzeczyć jej urokowi. Młoda, śliczna, drobnej budowy, ale niesamowicie zgrabna piorunująco działała na wszystkie moje zmysły. Miałem coraz mniejszą ochotę na opieranie się jej wdziękom.

Wykonałem jeszcze jedno zdjęcie, a ona mruknęła z wyraźnym zadowoleniem. Następnie zrobiła coś, czego mogłem się spodziewać od samego początku. Przecież nie ma się co oszukiwać, zarówno mnie, jak i jej chodziło dokładnie o to samo. 

Odwróciła się do mnie przodem i się wyprostowała. Następnie spojrzała spod opuszczonych powiek jak aktorka na planie. W napięciu czekałem na to co będzie dalej. Po chwili ułożyła dłonie na wysokości piersi i zgrabnie uniosła białe wdzianko, odsłaniając seksowny staniczek. To było to. Biustonosz nawet nie skrywał w całości jej zgrabnych cycuszków. Mogłem tylko bić sobie brawo.

Po chwili stało się dużo więcej, niż mógłbym przypuszczać. Powiedzmy, że rzeczywistość przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Z serdecznym uśmiechem na ustach jeszcze wyżej podciągnęła bluzeczkę i, dokładnie tym samym ruchem, opuściła biustonosz do dołu. 

Zaniemówiłem z wrażenia. Moim oczom ukazały się dwa przecudne jabłuszka, zwieńczone dość sporymi karminowo brązowymi brodawkami. Wysunęły się nie na tyle, bym mógł je w całości zobaczyć, ale tak by mnie jeszcze bardziej podniecić i rozbudzić wyobraźnię. Przy czym Julka zrobiła to w sposób zupełnie naturalny. Tak, jakby chwaliła się w koleżance. 

Tymczasem dla mnie to wcale nie było takie proste. Kutas w moich spodniach szarpnął się jak wariat, domagając wyjścia na zewnątrz i za nic nie mogło go powstrzymać. 

Widząc to, roześmiała się dwa razy ciepło, miękko i serdecznie. Chwilę później opuściła bluzeczkę do dołu. Na jej twarzy malowała się prośba, abym jej dotknął, abym wziął ją w swoje mocne ramiona. Co tu dużo ukrywać, miałem niesamowitą ochotę, aby to zrobić. Chciałem ją zerżnąć tak mocno, aż by piszczała. No ale przecież byłem facetem, kulturalnym, wykształconym i na poziomie i musiałem zachować jakieś pozory. Przynajmniej na razie. Nie mogłem się zachowywać jak jakiś cham. Niemniej problem seksu z nią pozostawał tylko kwestią czasu.

 Dosłownie po chwili, zgrabnym uwodzicielskim ruchem, zaczęła ściągać z siebie tę bardzo skromną bluzeczkę. Zrzuciła najpierw jedno ramiączko, później drugie. Po kilku sekundach zsuwała ubranko do dołu. Nawet przez chwilę nie oderwała ode mnie wzroku. Wydawała się całkowicie panować nad sytuacją. Krok po kroku prowadziła mnie jak po sznurku do wyznaczonego przez siebie celu. 









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...