czwartek, 29 grudnia 2022

Miasto kobiet.

5. Rozmowa na temat nagości. 


Ja także na nią patrzyłem, chociaż z zupełnie innego powodu. Nie wiedziałem, czy powinienem, czy to stosowne. Była przecież kompletnie goła. Odczuwałem coraz większy wstyd, zmieszanie, ale też wzbierające we mnie podniecenie. Było jak nadciągająca burza. Nie sposób było nad tym zapanować. Dziewczyna miała duże cycki, ładne ciemne brodawki i grube sterczące sutki. Jej biodra były szerokie, tyłek krągły i powabny. Między udami lśniła aksamitem kępka jasnych włosów skrywająca lekko wystające różowe płatki. 

Czułem, że zaczynam drżeć. Odruchowo ściskałem jaja między nogami. Dziwne, wydawało mi się, że to zmniejszy erekcję. Tymczasem było zupełnie odwrotnie. Skóra z kutasa zjechała do dołu, a wielki wypolerowany łeb lśnił w promieniach południowego słońca niczym buława hetmańska. Co tu dużo mówić miałem nieodpartą ochotę poruchać sobie porządnie. Co więcej, to uczucie nasilało się z każdą minutą i nie wiedziałem, jak nad tym zapanować. 

-No, teraz wyglądasz zupełnie inaczej, - odezwała się po chwili, patrząc na mnie. 

Miałem wrażenie, że chce jakoś rozładować napięcie. Przełknąłem ślinę i próbowałem schować między nogami coraz bardziej sztywnego fiuta. 

-No tak, chyba rzeczywiście inaczej, - odezwałem się, próbując zrozumieć jej punkt widzenia, - tylko wiesz, jakoś tak dziwnie się czuję… 

Myślałem, że to będzie koniec ekstrawagancji na dzisiaj, że jakoś się do tego wszystkiego przyzwyczaję. Niestety myliłem się. W tym samym momencie rozsunęła uda i pokazała mi całe tak bardzo cudowne wnętrze swojej cipki. 

Przyszło mi doświadczyć kolejnego szoku. Od razu zrobiło mi się tak gorąco, że byłem pewny, iż za chwilę padnę tu trupem. Przed oczami wciąż miałem to, co widziałem na ulicy. Ten obraz jeszcze nie wygasł, a teraz jeszcze jej pizdeczka. Była niesamowicie obłędna. Trudno było się oprzeć jej słodkiemu urokowi. Tak jakbym miał przed sobą urodzinowy tort.

Chyba to zauważyła, bo przez chwilę przyglądała mi się uważnie, a później odezwała się cicho:

-Coś ci powiem. Studiuję psychologię. Wiesz, mamy takie zajęcia. Rozpoznawanie objawów chorób psychicznych. Chociaż nie bardzo wiem co, widzę, że z tobą rzeczywiście jest coś nie tak. Zachowujesz się inaczej. 

Nagle stała się bardzo protekcjonalna. Wzięła mnie za rękę i pociągnęła w głąb mieszkania.

-Powiedz mi, nie lubisz swojej nagości? 

-Co?

-No, nie lubisz swojego penisa? 

-O czym ty mówisz?

Uśmiechnęła się do mnie ciepło. 

-Uwierz mi, jest całkiem w porządku. 

"Ja pierdolę", - pomyślałem sobie, - co to za dziewczyna. Zaraz się zsikam. Do czego to wszystko zmierza?"

Tymczasem ona niewzruszona niczym ciągnęła:

-Może nawet więcej niż w porządku. No wiesz… jest duży, kształtny i co najważniejsze sztywny i twardy jak stal. Naprawdę nie masz się czego wstydzić. 

Na moim czole pojawiły się grube krople potu. Odruchowo je otarłem. Czułem coraz silniejsze walenie serca. Tymczasem ona jak gdyby nigdy nic próbowała dotknąć mojego podnieconego na maksa przyrodzenia. Ten gest był tak nagły i niespodziewany, że odruchowo się odsunąłem.  




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...