środa, 21 czerwca 2023

Hotelik "Miłość".

40. Klęczałem w wodzie.


Później, chociaż w ogóle nie wiem jak, to się stało, byłem już w tej wannie. Nagi. Bez jednego ciuszka na sobie. Nagi jak mnie pan Bóg stworzył. Nagi i podniecony jak jasna cholera. Trzęsłem się na całym ciele i pragnąłem tylko jednego. Pragnąłem wsadzić moją wielką lagę między te jej ogromne, miękkie jak poduchy balony, wsadzić ją tam, chwilę poruszać i strzelić olbrzymią ilością gęstej, spienionej spermy prosto na jej twarz. Och tak, to było największe moje pragnienie w tej chwili. 

Nie mogłem w  to uwierzyć. Byłem nagi. Tymczasem ona wciąż trzymała ten prysznic między swoimi balonami. Ja tylko wszedłem w strumień ciepłej wody. Kiedy rozpędzone krople trafiły w odsłoniętą spragnioną miłości głowicę, od czubka głowy po koniuszki palców stóp przebiegł mnie niewyobrażalnie słodki, porażający dreszcz. Cudowne uczucie zdawało się nie mieć końca, a ona cieszyła się, że może ten sposób pieścić mojego członka. 

-Och, och, och, - dyszałem, a ona się śmiała. 

To było cudowne, niesamowite i miałem wrażenie, że lecę w kosmos. 

Później, po krótkiej przerwie złączyliśmy się w namiętnym gorącym pocałunku. Delikatnie przymknąłem powieki. Spostrzegłem, że ona zrobił to samo. Nasze języki tańczyły owijając się o siebie, jak szalone węże. Czas zdawał się nie mieć znaczenia. Miałem wrażenie, że moim w moim posiadaniu jest najcudowniejsza kochanka na świecie. Czułem jej zapach, smak i było mi wszystko jedno, co się później stanie. Po tym wszystkim świat mógłby przestać istnieć. Mnie wystarczyło to, co było w tej chwili. 

Kiedy zdałem sobie sprawę, że w ten sposób nic więcej nie osiągnę, zrobiłem coś, na co samego początku również miałem wielką ochotę. Bez wahania, bez najmniejszego zastanowienia chwyciłem za te jej ogromne cycochy i rozwaliłem na boki. Później zanurkowałem w sam środek, otulając swoją głowę dwóch stron tym.

Klęczałem w wodzie tuż przed nią i z zachłannością nurkowałem między i jej cyckami. Jedną ręką trzymała mnie za potylicę i jeszcze mocniej wciskała w swoje piersi, a drugą trzymała dłoń, abym nigdzie nie uciekł, nie wycofał się. Odchyliła głowę do tyłu, głośno wzdychała, a ja miałem swoje pięć minut szczęścia, będąc sam na sam z jej rozpalonym i cycami. Teraz już nie miałem zamiaru nigdzie uciekać, daleko było mi do wycofania się. Teraz widziałem tylko to, co przede mną. Nie miałem zamiaru oglądać się za siebie. 

Na chwilę musiałem usiąść na brzegu tej dużej wanny. Musiałem to zrobić, bo kręciło mi się w głowie tak bardzo, że trudno było mi utrzymać równowagę. Natychmiast wykorzystała okazję i zainteresowała się tym, co było między moimi udami. Usiadła w wodzie i, szczerząc zęby w serdecznym uśmiechu, głośno westchnęła: 

-O matko święta, ależ ty masz potężnego kutasa! 

Kiedy zobaczyłem jej oczy, kiedy zobaczyłem, jak się zachowuje, jak na niego patrzy, od razu wiedziałem, że z tej łazienki wyczołgam się, a nie wyjdę normalnie na nogach. Jeśli w ogóle. Zdałem sobie sprawę, że to jakaś nimfomanka i nie nie daruje mi niczego, co mogłaby z tego mieć. Wiedziałem, że jeśli będę miał do oddania cokolwiek, to będę musiał jej to oddać. Inaczej ona sama sobie to weźmie. 

Mój fiut rzeczywiście był wielki. Kiedy w niesamowitym podnieceniu odruchowo ścisnąłem udami jaja, wyprężył się jeszcze bardziej jego fioletowo purpurowa głowica nabrzmiała tak, że wydawało się, iż za chwilę eksploduje. 

-Poczekaj, poczekaj, - zaczęła śmiało, - niech go sobie wezmę. Niech go sobie obejrzę. 

Chciałem powiedzieć: proszę, jest do twojej dyspozycji, ale zdałem sobie sprawę, że wszelkie słowa w tej chwili są absolutnie zbędne. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...