środa, 28 czerwca 2023

Hotelik "Miłość".

48. Opalenizna


Czyżby coś się zmieniło? Już nie była taką niewinną, skromną dziewczyną. Oczywiście jeżeli kiedykolwiek mógłbym ją za kogoś takiego uważać. Przecież już w momencie kiedy ją zobaczyłem, wiedziałem, że coś się święci. To, co się stało teraz, było czystym następstwem poprzedniej sekundy. 

Po tym wszystkim zastanawiałem się, jak do tego doszło. Powiem szczerze, że byłem w takim szoku (znowu), że dużo drobnych szczegółów z tej niesamowitej sceny mi po prostu umknęło. Tak jakby jakaś chmura spadła na moje oczy. Nie mogło to trwać zbyt długo, ale jednak w jakiś sposób częścią siebie byłem nieobecny. 

Stała do mnie trochę tyłem, trochę bokiem lekko pochylona do przodu. I nie byłoby w tym nic szczególnie nadzwyczajnego, gdyby nie to, że na jej wypiętych w moją stronę pośladkach nie było ani tej białej sukienki, ani majtek. A muszę przyznać, zresztą ku mojemu zaskoczeniu, bo w ogóle się tego nie spodziewałem, że pośladki miała duże i jędrne. Dużo większe niźli można byłoby się tego spodziewać po tak drobnej dziewczynie. 

Sukienka znajdowała się u góry zwinięta wysoko w wąskiej talii. Natomiast żółto kremowe majtki znajdowały się na udach poniżej pośladków. Już po samych majteczkach można było się zorientować, że jej dupeczka jest duża. To nie był to jakiś niewielki skrawek materiału wrzynający się w cipkę i pośladki. Takie majtki noszą nadmiernie wychudzone patyki, a nie normalne kobiety. Można powiedzieć, że była to część garderoby do codziennego użytku. Poza tym, jeżeli patrzeć na rozmiar, to były dość duże. 

No dobra, dosyć o majtkach i o sukience. To, co było najważniejsze w tym wszystkim, co kazało mi spojrzeć na nią, jak na inną dziewczynę, tak diametralnie różniącą się od tej, którą jeszcze przed chwilą tutaj widziałem, to był taki bardzo drobny, wręcz nieistotny szczegół, który jednak zwalał mnie z nóg. Myślałem, że umrę i nie wiem, dlaczego zrobiło to na mnie aż tak silne wrażenie. 

Wydawało mi się, nie, byłem o tym święcie przekonany, że ta ciemna karnacja skóry jest dla niej jak najbardziej naturalna. No, że to niby przecież Azjatka i że taka oliwkowa to normalnie powinna być. No i doznałem tak niesamowicie wielkiego szoku, że byłem przekonany, że zemdleję. 

Chociaż z drugiej strony tak naprawdę trudno przecież nazwać coś takiego rozczarowaniem. O co chodziło? Okazało się bowiem, że kolor jej skóry zależał przede wszystkim od tego, jak bardzo była opalona. I wiecie, co, nigdy bym nie przypuszczał, że opalenizna może być tak zajebiście podniecająca.

To znaczy może nie tyle sama opalenizna, bo ta, chociaż prezentuje się ładnie, szczególnie na tak młodym ciele, ile różnica między tym co opalone a tym co nieopalone. Jeżeli ktoś to widział, to wie, o czym mówię. 

Chodzi o ten kontrast. Na jej młodej dupie wyglądał powalająco. Miałem wrażenie, że wysadza mi dekiel pod czaszką. Wyraźna linia ciągnąca się poziomo tuż nad górną krawędzią pośladków i dwie ukośne poprzez ich środek świadczyły o tym, że skóra dziewczyny pierwotnie była dużo jaśniejsza, a przez ostatnie dni, może nawet tygodnie poddawana była silnemu promieniowaniu słonecznemu. Najwyraźniej dziewczyna opalała się w bikini. 

Wrażenie było pozwalające. Nawet ja sam do tej pory nie zdawałem sobie sprawy, że jestem na ten typ doznań estetycznych tak bardzo wrażliwy. Jeżeli ktoś to spreparował, musiał wiedzieć o mnie wszystko. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...