sobota, 24 czerwca 2023

Hotelik "Miłość".

44. Jestem Bogiem.


Tak niewiele brakowało, aby się teraz spuścić. Jednak to byłoby zbyt łatwe. Zbyt szybko by się to wszystko skończyło. Wiedziałem o tym ja i ona. Patrzyła na mnie tymi swoimi brązowymi oczyma jak szczeniak, a ja drżałem cały z rozkoszy. 

Próbowałem wepchnąć się głębiej. Tak po chamsku, a ona mi na to pozwalała. Starała się nie protestować, choć wiedziałem, zaczyna brakować jej powietrza i wytrzeszcza oczy jak szmaciana lalka. To zakrawało na jakiś absurd. 

"Ale się dobraliśmy. Albo ona ma za małą buzię, albo ja za dużego chuja", -  myślałem sobie. 

Pierwszy raz w swoim życiu żałowałem, że mam tak dużego penisa. Gdybym chciał wejść w nią choćby o milimetr dalej, musiałbym ją udusić. Wiedziałem, że fizycznie ta operacja jest po prostu niemożliwa i to podniecało mnie jeszcze bardziej. Miałem wrażenie, że przynajmniej w tej dziedzinie jestem królem. 

Muszę powiedzieć, że była bardzo dzielna. Starała się radzić sobie z tym najlepiej, jak potrafi. Nie panikowała, cały czas oddychała przez nos. Przez to, że było tak ciasno, moje podniecenie po prostu wystrzeliło w kosmos. Miałem wrażenie, że jestem Bogiem. Byłem najszczęśliwszym facetem na Ziemi. 

Kiedy w pewnym momencie uwolniła go ze swojego słodkiego uścisku, trzymając go tylko w malutkiej dłoni, z wrażenia szeroko otworzyła buzię. 

-O rany, jaki on jest wielki! - westchnęła głośno. 

Spojrzałem na nią i to drżącym głosem powiedziałem: 

-Dziewczyno, proszę cię, nie męcz mnie już tak bardzo, bo padnę tu trupem. 

Kutas rzeczywiście był gigantycznych rozmiarów. Nie mogłem utrzymać tak wielkiego podniecenia w ryzach. Zapragnąłem już w niej być i to nie buzi tylko w gorącej ciasnej cipce. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że ta akcja po prostu może się nie udać. Wiedziałem, że mogę zrobić jej krzywdę, Jednak mimo to, a może właśnie dlatego bardzo chciałem spróbować. 

No i wszedłem w nią. Ku mojemu zaskoczeniu jakoś się to udało. Choć w pierwszej chwili, gdy przyłożyłem tego wielkiego ogiera do jej ciasnej pizdeczki, wydawało się to praktycznie niemożliwe. To tak jakby ktoś chciał włożyć śrubę w otwór o trzy numery za małe. To po prostu do siebie nie pasowało.

No ale cipa to nie otwór na śrubę. Natura jest bardziej skomplikowana i zaskakująca. Jej norka, choć ciasna i mała okazała się być bardziej elastyczna niż mi się wydawało. Po pokonaniu pierwszego bolesnego oporu, kiedy jej wargi sromowe zaczęły obejmować sam czubek mojego penisa, zacząłem mocniej napierać. Oczywiście bardzo powoli i ostrożnie, ale bez przerwy i zdecydowanie. Stęknęła głośno, a w jej brązowych oczach, które wydawały mi się coraz ładniejsze, pojawiły się łzy. 

-Przepraszam, szepnąłem, - ale ona chyba tego już nie słyszała. 

Była całkowicie skupiona na tym, to działo się między jej nogami. Leżała przede mną na wznak z lewą nogą uniesioną do góry i zgiętą w kolanie. Trzymałem ją za podudzie i delikatnie pchałem się naprzód. Wpatrywała się w swoje krocze wilgotnymi od łez oczami. Cichutko pojękiwała i drżała jak listek osikowy w moich mocnych objęciach. Jej cipka, choć bardzo ciasna i, jakby się wydawało niestworzona do takich rzeczy, również zaczynała przyzwyczajać się do tych potężnych rozmiarów. Powoli, ale bez przerwy się rozluźniła, wpuszczając mnie dalej i dalej. 

Patrzyłem na te jej małe cycki i wchodziłem coraz głębiej. Rozkosz mieszała się z uczuciem troski, niepokoju i chęcią opieki. Zdawało mi się, że trzymam w dłoniach bardzo krucho osobę, która tak bardzo chciała dokonać czegoś, co mogło skończyć się dla niej źle. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...